i nagle - no może nie tak nagle- dźwięków tyle że ja z trąby zamieniona w puzon, Cypis w kozi ser z kapustą - kupus, a Emil w promil...
a wełny ile! pastwisk! moja swędząca owcą dusza rozradowana, zwłaszcza gdy mogła wymienić dywan lub dinar na to co poniżej. serbskie rękodzieło, oryginał, i - jak to się mówi - kwalitat. proszę przyjrzeć się kierpcom zrobionym przez Pana Marko. wełniane spodenki pasterskie Emila i kapciuchy od pani Mary Jeremic. serbskie łzy na końcu to raczej nie rękodzieło, ale lały się strugami jak pot po plecach cygańskiej kapeli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz