sobota, 27 sierpnia 2011

mikrowakacje



bo w życiu oprócz spełniania ambicji chodzi tez o spełnianie marzeń :P marzenie sprzed kilku ładnych lat zostało spełnione kilkanaście dni temu, kiedy przekroczyliśmy granicę Unii Europejskiej i wjechaliśmy do Serbii. a marzenie pod postacią festiwalu trąbki w Guća zaczęło nabierać realnego kształtu.
i nagle - no może nie tak nagle- dźwięków tyle że ja z trąby zamieniona w puzon, Cypis w kozi ser z kapustą - kupus, a Emil w promil...
a wełny ile! pastwisk! moja swędząca owcą dusza rozradowana, zwłaszcza gdy mogła wymienić dywan lub dinar na to co poniżej. serbskie rękodzieło, oryginał, i - jak to się mówi - kwalitat. proszę przyjrzeć się kierpcom zrobionym przez Pana Marko. wełniane spodenki pasterskie Emila i kapciuchy od pani Mary Jeremic. serbskie łzy na końcu to raczej nie rękodzieło, ale lały się strugami jak pot po plecach cygańskiej kapeli.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz